Techniki pomiaru światła


Fotografuję niemal wyłącznie w trybie manualny, a to z bardzo ważnych powodów:
- chcę kontrolować dokładność naświetlania
- chcę kontrolować powtarzalność naświetlania
- chcę kontrolować głębię ostrości
- chcę kontrolować ruchy obiektu / aparatu

Żaden z innych trybów nie umożliwi mi tego.

Czasami przełączam się w tryb programowalny (P), jeśli potrzebuję ciągle przekadrowywać pomiędzy obszarami mocno zacienionymi a jasno oświetlonymi słońcem. Ale jest to rzadkość. Zazwyczaj JA chcę kontrolować parametry ekspozycji dla lepszej powtarzalności i dokładności.

Istnieje pewien efekt uboczny używania automatycznego pomiaru światła, który zauważyłem wśród początkujących fotografów - jest to tendencja do obwiniania aparatu. Jest to nieznacznie inny sposób myślenia, ale występuje. Zamiast brać odpowiedzialność i uczyć się poprawnych technik, rozpoczynają się poszukiwania aparatu, który zrobi wszystko sam.

W trybie manualny Ty masz kontrolę. Więc jeśli jest jakiś problem, to Ty musisz domyślić się dlaczego i jak to poprawić. Ty decydujesz. Nie aparat.

No dobra... już widzę Twoje następne pytanie:
Dlaczego samodzielny wybór przysłony i czasu różni się od np. ustawienia priorytetu przysłony i pozwolenia aparatowi na wybór czasu?

No więc, powody są następujące:
- światłomierz Twojego aparatu mierzy światło odbite od obiektu i zakłada, że jest on średnio szary. Nawet pomiar matrycowy aparatu może tylko zgadywać, jaki rezultat próbujesz osiągnąć.
- jeżeli korzystasz z trybu programowalnego (P) lub z priorytetu przysłony, używając przy tym flesza z TTL jako główne źródło światła, aparat ustawi różne czasy naświetlania dla poszczególnych zdjęć i dlatego światło zastane na tych zdjęciach będzie różne.

Musisz zrozumieć ograniczenia automatycznego pomiaru światła, zarówno w aparacie, jak i lampie błyskowej, i że jaśniejsze lub ciemniejsze tony w obszarze tego samego zdjęcia będą wpływać na pomiar. A najprawdopodobniej tego nie chcesz. Chcesz, żeby jasne obszary wyszły na zdjęciu jasne. Chcesz, żeby ciemne obszary wyszły na zdjęciu ciemne. Jeżeli jest to równomierna mieszanina wartości tonalnych, wtedy najprawdopodobniej osiągniesz poprawny pomiar w jednym z trybów automatycznych.

Są również konkretne powody, dla których nie używam ogólnej korekty ekspozycji.
ALE... używam kompensację mocy błysku lampy za każdym razem, gdy błyskam w TTLu poza studio. Ponieważ odbicie światła i tonalność sceny, którą mierzy aparat ciągle się zmienia, muszę stale zmieniać kompensację mocy błysku mojego flesza pracującego w trybie TTL.




A więc, jak mierzę?

W czasach celuloidu użyłbym zewnętrznego światłomierza dla lampy błyskowej. Dla światła zastanego najczęściej ostrożnie używałem światłomierza w aparacie.

W erze cyfrowej nadal przeważnie mierzę w ten sam sposób. Ale z "cyfrą" mamy dostępnych więcej narzędzi.
W moim przypadku jest to interaktywny proces:
- sprawdzania wskazań światłomierza aparatu
- sprawdzania histogramu
- i mrugających przepaleń na wyświetlaczu
- sprawdzanie zdjęcia na LCD (pomimo, że nie jest to dokładna ocena naświetlenia)
- doświadczenie

Nie ma stałej recepty na podejście do kwestii pomiaru w każdej sytuacji. Jest to mieszanka różnych technik - byle mieć pewność, że uzyska się optymalne naświetlenie zdjęć.


Światło zastane, bez flesza

Powodem, dla którego gorąco zachęcam do fotografowania w trybie manualnym w 99% przypadków, są określone warunki w plenerze, w których światło nie zmienia się znacząco.
A dzięki ustaleniu właściwych parametrów ekspozycji, Twoje zdjęcia będą wyglądać jednakowo w całej sekwencji
- niezależnie od kompozycji i
- niezależnie od ustawienia zoomu obiektywu i
- niezależnie od ilości światła odbitego od fotografowanego obiektu (np. dużo jasnych tonów) i
- niezależnie od tego, czy masz jasne niebo na szerokim kadrze, czy nie, na ciasnym kadrze

Jeżeli w tych samych, stałych warunkach oświetleniowych i przy takich samych ustawieniach aparatu, fotografujesz poziomu lub pionowo, szeroko lub ciasno, z góry lub z dołu... naświetlenie będzie się zmieniać, dopóki nie skorzystasz z trybu manualnego. Jest to JEDYNA droga do osiągnięcia powtarzalnych rezultatów.

Dzięki powtarzalności naświetlenia posesyjna obróbka zdjęć będzie dużo łatwiejsza.
Jeszcze bardziej, jeśli pstrykasz w RAWach.

Powyższe dotyczy światła zastanego. W przypadku lampy błyskowej sprawa robi się nieco bardziej skomplikowana.


Flesz manualny

Jeżeli lampy błyskowe ustawione są w stałej odległości od obiektu, jak np. w studio, wtedy idealnym wyjściem jest ustawienie ich w tryb manualny. Użycie zewnętrznego światłomierza w takiej sytuacji jest zazwyczaj najprostszą drogą ustalenia prawidłowej ekspozycji. Powiąże to czas naświetlania z wybranym ISO i przysłoną.

Jeśli używasz lampy błyskowej na aparacie i nie przemieszczasz się w stosunku do obiektu, wtedy łatwiejszym może być używanie flesza w trybie manualnym. Ten sposób również zapewnia powtarzalne naświetlanie serii zdjęć. Z aparatem cyfrowym można zrobić kilka zdjęć testowych i zerknąć na LCD, aby ustalić poprawną ekspozycję z użyciem lampy błyskowej. W każdym razie pojedynczemu fotografowi może być jednak łatwiej korzystać z flesza w trybie TTL.


Flesz w trybie Auto / TTL

Gdy tylko zaczniesz się przemieszczać względem obiektu, mając lampę błyskową na aparacie, wyjdzie Ci na dobre ustawienie jej w jakiś tryb automatyczny (Auto lub TTL). W erze fotografii cyfrowej naprawdę ułatwi Ci życie nie używanie flesza w trybie manualnym w takim przypadku.

Ale oto napotkaliśmy problem, że nagle błysk lampy zależy od światła odbitego i wartości tonalnych obiektu i sceny. Pamiętaj, światłomierz Twojego aparatu, dla każdej sceny, będzie się starał ustawić parametry ekspozycji dla średnich tonów. Ani jasnych, ani ciemnych. Dotyczy to również automatycznych lamp błyskowych. Oznacza to, że będziesz MUSIAŁ sterować kompensacją mocy błysku, aby uzyskać optymalne rezultaty... jeśli Twój flesz jest głównym źródłem światła.

Jeżeli flesz ma być tylko błyskiem wypełniającym dla światła dziennego, wówczas zapewne dobrym wyjściem będzie użycie go jako generatora delikatnego błysku. W takim przypadku najlepsze rezultaty osiąga się wprowadzając znaczącą, ujemną kompensację mocy błysku. Stąd, światło odbite od obiektu będzie miało mniejszy wpływ na ekspozycję, ponieważ ekspozycja będzie ustawiona przede wszystkim dla światła zastanego.

Gdy fotografuję w ten sposób na zewnątrz, zazwyczaj koryguję moją lampę Canona o około -2 do -3 EV. Ale w przypadku lamp Nikona koryguję mniej - zazwyczaj o -1,3 do -1,7 EV... ponieważ lamp Nikona używam wtedy w trybie TTL BL, który automatycznie równoważy flesza ze światłem zastanym.

Ale zależy to również od tego, jak dużo światła lampy błyskowej potrzeba do doświetlenia. Jeśli fotografujemy kogoś w cieniu i chcemy rozjaśnić go do poziomu oświetlonego słońcem tła, będziemy potrzebować o wiele silniejszy błysk. I dlatego kompensacja mocy błysku będzie najprawdopodobniej wynosić zero.

Nie ma prostych odpowiedzi.
Każdy, kto mówi Ci, że jest jedno magiczne, wszystko-robiące ustawienie flesza, kłamie.




Być gotowym zawczasu...

Ważne jest, abyś zaczął przewidywać sytuacje... Dla przykład, jeśli fotografuję w pomieszczeniu, gdzie głównym źródłem światła jest moja lampa błyskowa, najprawdopodobniej użyję ISO 400 lub coś koło tego, ustawię dłuższy czas naświetlania, aby wpuścić więcej światła zastanego... powiedzmy około 1/40 s, ale naprawdę zależy to od sytuacji. Użyję także większego otworu przysłony.

Moja lampa Nikon SB-800 będzie ustawiona w tryb TTL (a nie TTL BL) i najprawdopodobniej z kompensacją mocy błysku +0,3 EV... ponieważ jest głównym źródłem światła w tych warunkach.

W przypadku Canona, to zależy. W korpusach 1Dmk2 na ogół ustawiam kompensację flesza na +0,7 EV jako domyślnym punkt wyjścia. (Słyszałem, że użytkownicy 20D robią to samo). Jednak zauważyłem, że w korpusach 1Dmk2N ustawienie kompensacji mocy błysku na 0 EV jest najlepsze. (Użytkownicy 5D uważają podobnie). Ponadto, w korpusach 1Dmk2(N), ustawiłem opcję "Custom Function 14" na "Average". Zauważyłem bowiem, że gdy lampa błyskowa jest głównym źródłem światła, użycie "Average" daje najbardziej przewidywalne efekty. Lecz gdy chcę użyć lampy Canona tylko jako błysk wypełniający, wtedy osiągam subtelniejsze rezultaty z pomiarem światła flesza ustawionym na "Evaluative".

Wychodząc ze słabo oświetlonych pomieszczeń do jasno oświetlonych plenerów, robię trzy rzeczy w chwili, gdy przekraczam próg:
- ustawiam najniższe możliwe ISO
- ustawiam najkrótszy możliwy czas synchronizacji z lampą błyskową
- i ustawiam przysłonę na przybliżoną wartość

Jest konkretny powód, dla którego skłaniam się ku najkrótszemu czasowi synchronizacji z lampą. Kryje się tam pewien kruczek, który umożliwia uzyskanie maksymalnego zasięgu Twojego flesza. Jest to całkiem użyteczne, np. gdy potrzeba zbalansować obiekt, który jest w cieniu, z jasno oświetlonym tłem.

Jeśli fotografowałem w pomieszczeniu na przysłonie f2.8 lub f4, wtedy na zewnątrz będę potrzebował mniejszego otworu.
Dla ISO 100 i 1/250 s, w plenerze potrzebna będzie przysłona w okolicy f11... więc ustawię f11, pstryknę jedno lub dwa zdjęcia testowe ogólnej scenerii, popatrzę szybko na LCD, by ocenić histogram i mrugające przepalenia, a następnie ustawię dokładne parametry. Wszystko to w kilka sekund... i jestem gotowy.

Pochmurny dzień będzie oznaczał inne ustawienie przysłony niż f11 dla słonecznego dnia, ale ISO 100 i 1/250 s są zawsze moim punktem wyjścia w przypadku cyfrowych lustrzanek Canona. W przypadku silnego zachmurzenia, użyję ISO 200, ale prawie zawsze staram się trzymać tak blisko najkrótszego czasu synchronizacji z lampą, jak to tylko możliwe.

W przypadku lustrzanek cyfrowych Nikona mój punkt wyjściowy to mniej więcej 1/250 s, f10 i ISO 100. Wynika to z różnicy w czułości matryc różnych producentów aparatów.

A więc przechodząc z ustawień "wewnętrznych" na "zewnętrzne", parametry mojego aparatu są bliskie temu, czego będę potrzebował. Żadnych niewłaściwych ustawień. Jestem gotowy... ponieważ przewidziałem, czego będę potrzebował.





Kompensacja mocy błysku lampy